Ewangeliści poświęcają sporo miejsca ostatnim wydarzeniom przed męką Pana Jezusa, Jego bólowi w: Getsemanii, podczas procesu, drogi krzyżowej, czy agonii na krzyżu. To cierpienie jest zrodzone z „szalonej Miłości” do każdego z nas. To coś bardzo świadomego, ludzkiego i zarazem boskiego. To cierpienie jest misterium, czymś tajemniczym i powinno nas zaskakiwać, przemieniać, inspirować, po prostu nawracać i o tych, którzy spotkali się z Chrystusem w tym kulminacyjnym momencie Jego misji chciałbym poświęcić tę refleksję.

Zacznijmy od tego co rozumiemy przez słowo – spotkać się. Spotykają się osoby, to kontakt na różnych płaszczyznach, ale bez względu czy to tylko krótkie nawet bez słów zetknięcie dwóch osób, to zawsze nawet jeśli o tym nie myślimy, to spotkanie dwóch dusz, to spotkanie na płaszczyźnie metafizycznej, najlepiej to widać na przykładzie osób kochających się, przyjaźniących – tu zachodzi jakaś komunia dusz… chyba że jest jakiś mur!

Ludzi, którzy stanęli na drodze Jezusa w tych ostatnich godzinach był mnóstwo, dlaczego tylko garstka z nich Go spotkała, doznała czegoś mistycznego? To dla nas trudne i może niezrozumiałe, ale dla mnie jedno jest oczywiste, bez względu na to w jakiej kondycji duchowej, z jakiej intencji – mocy Bożej doznali tylko ci, którzy byli na tej ostatniej drodze Chrystusa. Wniosek. Trzeba być blisko Boga, a kiedy spotkamy Zranioną Miłość, to już tajemnica…

Wśród apostołów zwróćmy uwagę na Jana, który był po prawej stronie Jezusa podczas Ostatniej Wieczerzy. Ewangelista pisze, że opierał on głowę o pierś Mistrza. Może się to wydawać banalne, babskie, naiwne, ale to naprawdę ważne. Bliskość jest wyrazem miłości. To dowód na to, że faceci też mogą być zjednoczeni głębokim uczuciem. Jan to nie była jakaś „baba”, to prawdziwy mężczyzna, tylko on był pod krzyżem, inni mężczyźni uciekli. Wniosek. Miłość daje odwagę. Człowiek, który kocha i czuje się kochany jest gotowy do największych ofiar! Jan głowę miał opartą o pierś Mistrza, może wtedy nie czuł niczego nadzwyczajnego, ale później z pewnością odkrył moc tamtej bliskości. Zapewne wiele razy wracał do tej sceny i już w modlitwie kładł swoją głowę na sercu Boga i wsłuchiwał się w to serce, rytm serca, które bije dla zbawienia świata. Nie tylko Jan ma możliwość przytulić się do serca Bożego. Każdy może to zrobić, wszyscy są godni tej bliskości z Jezusem. Jedyne co nas przed tym hamuje to brak miłości, czyli osobowej relacji ze Zbawicielem. Gdy Go nie kocham nie mam potrzeby przytulania się do Jego serca!

Proś Boga o tę miłość jaką miał Jan. Przytulaj się do serca Jezusa, a zaczniesz doświadczać czegoś mistycznego…

Weronika można pomyśleć, że zrobiła tak niewiele tylko otarła oblicze Jezusa na drodze krzyżowej. Jednak skoro ewangeliści, którzy tak skąpo opisują drogę krzyżową zawarli to spotkanie, to jest ono czymś wielkim. Może byłą słuchaczką Jezusa, znała Go, a może to było pierwsze spotkanie z Nauczycielem z Nazaretu, nie jest to do końca ważne. Istotne jest to co zrobiła – okazała miłość. Oprócz Maryi, Jana, Marii Magdaleny wszyscy przyjaciele zawiedli, Weronika nie! Aby czynić dobro trzeba być odważnym! Trzeba mieć dobre serce, które nie kalkuluje, czy teraz wypada pomóc, po prostu popycha do czynu. Zauważmy, że Weronika tym czynem miłosierdzia ukazała jak trzeba żyć. Jeśli w naszej codzienności będziemy kochać bliźniego  i czynić miłosierdzie doświadczymy czegoś mistycznego. Weronika otrzymała obraz twarzy Jezusa stała się jego właścicielką, a nawet odbiciem Boga. My także widząc Jezusa w bliźnich, szczególnie skazanych na samotne cierpienie i umieranie otrzymujemy na duszy mistyczne odbicie Boga. To znaczy być na Jego Obraz i podobieństwo.

Proś Boga o tę wrażliwość, którą miała Weronika. O tą umiejętność służenia Jezusowi w braciach i siostrach bez względu na sytuacje, a będziesz doświadczać czegoś mistycznego…

Szymon z Cyreny on zaś był przymuszony do spotkania z Jezusem. Ciekawe, że ten jeden przymus totalnie zmienił Jego życie. Może się czasem wydawać, że ludzie, Kościół mnie do czegoś przymuszają, ale ileż to osób nawróciło się, bo dało się zaciągnąć do Jezusa, do wspólnoty, na rekolekcje. Nawet niewierząca osoba jeśli zostanie spotkana z Żywym Bogiem pęka – nawraca się, bo w Nim jest coś mistycznego. Pan wieje kędy chce… On zna nas i zna czas naszego nawrócenia. Nigdy nie wiemy czy ten „przypadek” za chwilę nie okaże się najcudowniejszym spotkaniem życia.

Proś Boga o ludzi, którzy będą cię ciągnęli do Niego. Módl się o to i staraj, aby otaczali cię ludzie z pasją, którzy niosą w sobie coś mistycznego i daj się zarazić…

Ostatnia grupa Dobry Łotr, Setnik i Longinus można ich nazwać ludźmi ostatniej szansy. Dobry Łotr miał wielkie szczęście spotkać cierpiącą Miłość i z Nią umierać na krzyżu. W tym Jezusowym cierpieniu, umieraniu, modlitwie przebaczenia oprawcom było coś mistycznego i on to znalazł i to wpłynęło na niego – z łotra został przemieniony w świętego.

Proś Boga, abyś w największym swoim grzechu nie zginął, ale umiał zwrócić się do Ukrzyżowanej Miłości i prosić Ją o przebaczenie.

Setnik oficer rzymskiej armii, poganin nadzorował wykonanie wyroku na skazańcu Chrystusie. Spotkał w Jezusie Boga dopiero gdy skonał, gdy ziemia się zatrzęsła, a dzień zamienił w ciemność. Czasem potrzebujemy takiego fizycznego znaku, czegoś co nami potrząśnie… Dla Boga każdy sposób, by dotrzeć do człowieka jest dobry.

Proś Boga, aby „wywrócił” twoje życie, abyś dał się uwieść Tej Ukrzyżowanej Miłości i dał się Jej całkowicie poprowadzić.

Longinus żołnierz, wykonywał rozkazy i pewnie tak jak Setnik, inni żołnierze był dla Skazańca z Nazaretu bardzo okrutny. Jako wykonujący wyroki wielokrotnie widział śmierć na krzyżu, ale ta jedna śmierć była inna, ten Skazaniec był wyjątkowy, umierał jakoś inaczej, z godnością, mistycznie, dlatego nie miał odwagi połamać Mu goleni. Bo Miłość nie umiera ona składa siebie w ofierze. A gdy obmyła go Krew Zbawiciela upadł na kolana w jakiejś modlitewnej ekstazie.

Proś Boga, aby dał ci jakieś mistyczne doświadczenie Jego obecności w twoim życiu. Często klękaj przed Krzyżem i proś Chrystusa obmyj mnie swoją Krwią, oczyść mnie z tego, co przeszkadza mi być dzieckiem Boga.

Z Bożym błogosławieństwem +

Ks. Mateusz Rutkowski